tajwański omlet ostrygowy 蚵仔煎
Tajwański street food, to moja niesłabnąca miłość. Czegokolwiek by się nie chwycić, to pyszne. Niektóre smaki, czy zapachy można uznać za kontrowersyjne (jak osławione stinky tofu 😛 ), ale przemierzając nocne markety nie można nie pokosztować. Tajwańczycy kochają tekstury. Kochają chrupiące, ale nade wszystko kochają „ciągnące”. Dlatego gumowe kuleczki tapioki zatopione w mlecznej herbacie są ich ukochanym napojem, a skrobia, najczęściej ze słodkich ziemniaków, to standardowy dodatek do potraw, nadający im właśnie tę specyficzną konsystencję. Tak jest z tym omletem – oprócz fazy jajecznej, mamy fazę skrobiową. Do tego ostrygi, warzywa i niesamowity sos, bez którego tajwański omlet nie byłby tajwańskim omletem 😀 Ja poszłam o krok dalej i wewaliłam do niego jeszcze resztkę krewetek, które prosiły się (wręcz błagały!) o zagospodarowanie. Przez to wersja nie jest w stu procentach ortodoksyjna, ale nic nie traci! Raczej zyskuje 😉
Obejrzałam dużo filmików o tajwańskim omlecie na jutubach, ale ostatecznie oparłam się na przepisie z mojej kochanej książki The Food of Taiwan Cathy Erway.
tajwański omlet ostrygowy 蚵仔煎
sos
1/4 szklanki ketchupu
1/4 szklanki octu
1 łyżka jasnego sosu sojowego
1 łyżka cukru
1 łyżeczka skrobi (najlepiej kukurydzianej)
1/2 szklanki wody
omlet
2 jajka
szczypta soli
szczypta białego pieprzu
1 łyżeczka skrobi ze słodkich ziemniaków
(można z powodzeniem zastąpić skrobią ze zwykłych ziemniaków)
1/4 szklanki wody
4 świeże ostrygi
parę świeżych krewetek
4 liście (czego tam mamy, może być sałata, kapusta pekińska, pok choy…)
posiekana dymka
1 łyżeczka oleju do smażenia
Przygotowujemy sos. Do garnka wkładamy wszystkie składniki oprócz skrobi i wody. Podgrzewamy. Skrobię łączymy z wodą i dodajemy do mikstury chwilkę gotując na małym ogniu, aż sos zgęstnieje.
Jajka łączymy z solą i pieprzem. W oddzielnym naczyniu łączymy skrobię z wodą i dokładnie mieszamy.
Rozgrzewamy olej na patelni. Wrzucamy ostrygi oraz krewetki i smażymy przez 30 sekund. Wlewamy skrobiową miksturę, pozwalamy jej się lekko ściąć, następnie wlewamy jajka, przykrywamy liśćmi porwanymi na mniejsze kawałki i posiekaną dymką. Omlet odwracamy na drugą stronę. Nawet jeśli się rozpadnie, przyklepujemy go trochę i dosmażamy, wtedy powinien się znów połączyć we względną całość 😉
Podajemy z sosem i dodatkową porcją dymki.
omlety śniadaniowe
Kiedyś bym prychała z dezaprobatą, a teraz słodkie śniadania to dla mnie normalka. Albo jajko na miękko, ma się rozumieć. Pomysł na to rzuciła mi moja siłkowa koleżanka Pipeta, która spis porannych proteinowych zastrzyków ma w jednym palcu. Trochę pozmieniałam, trochę pokombinowałam i mam swoje obecnie ulubione śniadanie. Zacząć zimny dzień od puszystego, ciepłego i słodkiego placuszka, to prawie tak dobre jak zimne piwo w upalny wieczór!
bezglutenowe omlety śniadaniowe
1 banan
1 jajko
2 łyżeczki stewii
1 łyżka mąki kokosowej
olej kokosowy
masło orzechowe
konfitura z jarzębiny
Banana obrałam i rozgniotłam widelcem. Dodałam rozbełtane jajko, stewię i mąkę kokosową. Dobrze wymieszałam.
Na patelni rozgrzałam odrobinę oleju kokosowego (tłoczonego na zimno, dla smaku) i nakładałam po kopiastej łyżce masy, tworząc placuszki. Smażyłam z obu stron po 2 minuty.
Każdy posmarowałam masłem orzechowym i polałam konfiturą z jarzębiny.
omlet ze szpinakiem i komosą
Lubię komosę. Nie jem z jakąś szaleńczą częstotliwością, ale jednak. Najczęściej tam, gdzie użyłabym zamiennie ryżu – wiadomo, najprościej. Ostatnio zostało mi trochę z obiadu, więc żeby uniknąć powtarzania się, powzięłam brawurową decyzję zrobienia z komosą czegoś innego niż polanie jej sosem albo podsmażenie z warzywami. Podsmażenie – owszem, z warzywami – owszem, ale jeszcze zalanie jajkiem, które zmieniło całą mieszankę w puszysty omlet! Oj tak, wprawił mnie w głęboką dumę z mojej pomysłowości;) No nie jest to szczyt myśli kreatywnej, niemniej jednak polecam gorąco, bo u mnie się tylko mignął!
wrzesień! i omlet na bogato
Całe rzesze złorzeczą z okazji nadejścia września, a ja wręcz przeciwnie! Głównie z powodu finału mej jakże uciążliwej i wymagającej prawdziwych wyrzeczeń abstynencji alkoholowej. Donoszę uprzejmie, że 1 września został uczczony należycie, ale obeszło się bez nieprzyjemnych reperkusji;)
Jutro wracam do moich przedszkolaków, a i czekają mnie nowe wyzwania zawodowo-muzyczne. Jak na mnie przystało, nieco się denerwuję, ale zaraz staram się przemówić sobie do rozsądku i przypomnieć, że moja praca należy przecież do naprawdę przyjemnych:) Pewne jest jedno – będę musiała posiedzieć nad pianinem. Jakby tak tylko od samego siedzenia wzrastały umiejętności;)
No i już coraz bardziej jesień! Do prawdziwej jeszcze daleko, ale czuć wyraźnie w trzewiach jej nadejście. Wielka to radość ujrzeć na termometrze tak wyczekiwane 14 stopni, wywlec z szafy ulubioną marynarkę i wyjść z domu na spotkanie z biało-burym niebem i złotymi liśćmi. Nic nie daje takiej euforii jak zapach wczesnej jesieni w powietrzu. Z każdym rokiem odurza intensywniej.
Dziś na obiad idziemy do moich Rodziców. Zjemy pyszne mamine bitki z gęstym sosem i mizerią. I już wiem, że czka na mnie dynia z Kleparza – z pierwszej dyni zawsze tradycyjnie robię zupę krem- i skorzonera, na którą jesienią czekam z równym utęsknieniem, jak wiosną na szparagi:)
A wczoraj z „braku laku” wylądował na naszych talerzach omlet. Na bogato, bo z wszystkim, na co napatoczyłam się otworzywszy lodówkę. Przepis każdy zna i robi omlet po swojemu, więc nie będę epatować swoim, nadmienię jedynie, że nasz obfitował w otręby, wędzonego łososia, suszone pomidory, cebulę, czosnek, mascarpone, salami, a posypany został pecorino. Może mało obiadowa historia, ale dla mnie w pełni satysfakcjonująca:)
omlet francuski z wędzonym pstrągiem i awokado
Ostatnio ciągle wcinam jajca, pod każdą postacią;) Może podświadomie robię sobie już zaprawę przed Wielkanocą?;)
Składniki (dla 1 osoby):
– 2 jajka (od szczęśliwych kurek:))
– 4 łyżki mleka
– łyżeczka masła
– przyprawy: sól, czarny pieprz, płatki chilli, czosnek niedźwiedzi
– dodatki: pół awokado, 100 g wędzonego pstrąga, łyżka kwaśnej śmietany, kawałek pomidora
Jajka roztrzepałam z mlekiem i dodałam przyprawy. Na rozgrzanej patelni rozpuściłam masło i przelałam na nią masę jajeczną. Smażyłam aż jajka się ścięły, wtedy przełożyłam omlet na drugą stronę i jeszcze chwilę smażyłam. Na gotowym omlecie położyłam kawałki wędzonego pstrąga, cząstki awokado, nieco kwaśnej śmietany i plaster pomidora.