Stróża 2010
Ostatni muzyczno-biesiadny wyjazd do Rodziców, do Stróży, miał się dodatkowo wiązać z wykonaniem ‚promo-photos’ dla Nowocek. Tym razem motywem przewodnim było, szeroko rozumiane, białe ‚giezło’ i stara studnia. Niestety, brakowało jednej Nowocki – Kuzynki Marceli, ale nie dała rady przybyć.
tu ja,w zacnym towarzystwie Kuzynki Julki:) Foto by Grzegorz Bratek
Mój strój: ‚giezło’ Red Chilli (India Shop) — spodnie Terranova — chusta ludowa
Oprócz muzykowania i pstrykania fotek, była też strawa: żur z kiełbasą i ziemniakami według przepisu mych Rodzicieli, kiszone przez Oćca ogórce, wiejski chleb ze szmalcem, kiełbasa i kaszanka z rusztu oraz mnóstwo innych rustykalnych pyszności, sporządzonych zarówno przez Wyżej Wymienionych, miłych sąsiadów, jak i przywiezionych przez Gości:)
Spotkanie było cudowne. Gdy Rodzina jest wokół mnie, lubię wiejskie klimaty. Śliczną zieleń i niezwykłe widoki (dom Rodziców znajduje się na wzniesieniu).
Muszę popytać wsród Familii – może ktoś zechce ‚wystąpić’ na moim blogu;) Wtedy zaktualizuję wpis;)
P.S. Ostatnie dni, mimo iż w Krakowie znów bardzo deszczowe, spędziliśmy nader przyjemnie:) Po pierwsze, przez parę dni pomieszkiwał u nas mój młodszy Brat, Antek:) Siedzieliśmy do późna, gadaliśmy, oglądaliśmy komedie, programy kulinarne i kanały z wróżbami (???) – wróżbita Szandor jest bezkonkurencyjny;), rywalizowaliśmy w grach sprawnościowych i ogólnie rzecz ujmując – świetnie się bawiliśmy:)
Oprócz tego odbyliśmy parę ‚imprez (rodzinnych)’ – imieniny miałam:) Odwiedzili nas Rodzice i Teściowie, co skłoniło mnie do przygotowania paru nowych dań. Niestety, nie było warunków do fotografowania, co z kolei z pewnością zmotywuje mnie do uwarzenia jeszcze raz moich mikstur;)
pęczak z gulaszem
Matula z Bratem i dwoma Babciami stacjonuje w stróżańskiej ‚hacjendzie’. Tatulo zaś, sam biedny w domu siedzi (praca go przytrzymała). Zaprosiłam go więc dziś na obiad. Postanowiłam przygotować pęczak. Bardzo dawno go nie jadłam, a pamiętam z dzieciństwa i uważam za pyszny i delikatny w smaku rodzaj kaszy. Pęczak był jednak ‚tylko’ dodatkiem. Sedno stanowił swego rodzaju gulasz z szynki wieprzowej z prażoną czerwoną cebulką i pieczarkami.
A na ‚pierwsze’ podałam moją ulubioną przecieraną zupę pomidorową:)
Gulasz po mojemu z pęczakiem – składniki (dla 3 osób):
– 40 dkg mięsa wieprzowego (szynki, łopatki)
– 3 poszatkowane i podprażone czerwone cebule
– 3 rozgniecione ząbki czosnku
– 20 dkg pieczarek
– ok. 30 dkg pęczaku (ugotowanego do miękkości z dodatkiem bulionowej kostki ziołowej)
– przyprawy (u mnie sól czosnkowa, czerwony pieprz, słodka papryka, chili)
– odrobina śmietany (u mnie 18% tłuszczu)
– 2 łyżki oleju rzepakowego
Umyte mięso pokroiłam dość drobno i podsmażyłam na łyżce oleju rzepakowego. Doprawiłam i dodałam podprażoną cebulę oraz rozgnieciony czosnek. Dusiłam pod przykryciem do miękkości, a dla zagęszczenia sosu dodałam nieco śmietany. Z pieczarek odcięłam nóżki, pokroiłam je w krążki i dorzuciłam do duszącego się mięsa. Kapelusze podsmażone osobno na złotawy kolor posłużyły jako smaczny garnirunek:)
moskole
Cytując za nieocenioną Wikipedią, moskole, to placki pieczone na blasze, potrawa regionalnej kuchni podhalańskiej. Podstawowymi składnikami do wyrobu moskoli są: ugotowane i utłuczone ziemniaki, mąka i woda, sól kuchenna, czasami jajko (początkowo pieczono też moskole z maki owsianej. Były one ościste i twarde. Ziemniaczane zaczęto piec później). Zagniecione ciasto formuje się w placki o średnicy około 6 – 10 cm i grubości od 1 do 3 cm. Są też wersje moskola czysto ziemniaczanego lub mącznego tzw. moskol spiski (wtedy dodajemy sody oczyszczonej lub proszku do pieczenia). Do moskola spiskiego używano też mąki kukurydzianej.
Ja zawsze z chęcią je zjadam gdy jestem w Zakopanem:) Z dodatkiem masła czosnkowego lub twarożku:) Muszę wreszcie spróbować zrobić je sama:)
dobra kasza nasza
I to dosłownie! Tak właśnie nazywa się lokal, który był jednym z najważniejszych punktów naszego ostatniego wypadu do Zakopanego. Dobra Kasza Nasza to raj dla wielbicieli tych zdrowotnych nasionek zbóż:) Restauracja może poszczycić się naprawdę urokliwym i eleganckim wnętrzem, ale co najważniejsze, sporym wyborem wyśmienitych dań, głównie z kaszy, ale Ci, co gardzą gryką lub perłową i przychodzą tylko dla towarzystwa, też zaspokoją swój apetyt:)
Do zapiekanych kasz, lokal oferuje wiele dodatków oraz sos i sałatkę. Ja wybrałam kaszę perłową z marynowaną piersią z kurczaka, cebulą, ziołami i sosem czosnkowym. PY-CHO-TA!
Nieoficjalne źródła donoszą, że może i Kraków wzbogaci się o kaszowy lokal:)
A za ‚wykrycie’ mekki wielbicieli kasz, specjalne podziękowanie składam Chrobotkowi🙂
P.S. Ostatni weekend spędziliśmy w Stróży, w ‚hacjendzie’ Rodziców:) Było wspaniale, gdyż pobyt składał się z imprezy rodzinnej, grania i śpiewania, biesiadowania oraz sesyji fotograficznej:) Rodzinka (w większości) dopisała, a Ojce osiągnęli organizacyjne wyżyny:) Zapewne uraczę moich Wiernych Czytelników niebawem krótką relacją:)
naczelniki
Letnie naleśnikowe jedzonko. Z wyborną konfiturą z wiśni. Domową, ale nie mojej produkcji;)
A w moim Rodzinnym Domu o naleśnikach mawia(ło) się właśnie ‚naczelniki’;)
Składniki:
– szklanka mleka 2% tłuszczu
– nieco gazowanej wody mineralnej
– mąka – najlepiej pełnoziarnista (taka ilość by ciasto uzyskało konsystencję śmietany)
– jajko
– łyżka oleju rzepakowego
– szczypta soli
Ze zmiksowanych składników utworzyło mi się ‚ciasto’. Cienkie naleśniki smażyłam z dwóch stron na teflonowej patelni bez dodatku tłuszczu.
Oprócz kwaskowej konfitury, była jeszcze ubita śmietana 30% tłuszczu z odrobiną cukru pudru oraz koktail maślankowo-truskawkowy:)
P.S. Muszę napisać o tym, że byłam ostatnio z mym Bratem Antkiem w ZOO, gdyż było super-fajnie:) Fenki podbiły moje serce;) A wycieczkę tę zasponsorował właśnie Brat, z okazji moich niedawnych urodzin:)
Natomiast w miniony weekend uczestniczyliśmy w ceremonii ślubnej i weselichu Przyjaciół. Wiązało się to z wypadem do Nowego Targu i przednią zabawą, zwłaszcza że nasza stała ‚Grupa Imprezowa’ jak najbardziej dopisała:)
A będąc w pobliżu, udało nam się dodatkowo zwiedzić ruiny gotyckiego zamku w Czorsztynie🙂
słodka kapusta i pierożki z grzybami
Zapragnęłam takiej słodkiej, aromatycznej, młodej kapusty, jaką często można spotkać w Czechach. Postanowiłam nie czekać i o 22. wieczorem wytargałam gary, żeby na następny dzień mieć już ‚przegryziony’ dodatek do obiadu. Kapusta okazała się jednak tak przepyszna, że to ona zagrała (?) pierwsze skrzypce. A towarzyszyły jej równie smakowite (gotowe) włoskie pierożki z grzybami.
Składniki:
– główka młodej kapusty
– 4 poszatkowane, uduszone cebule
– odrobina gotowej zasmażki (lub łyżka mąki i łyżka tłuszczu rozprowadzone z gorącą wodą)
– łyżka cukru trzcinowego
– przyprawy (u mnie minimalistycznie: sól i pieprz:))
Poszatkowaną kapustę dusiłam w niewielkiej ilości wody. Dodałam do niej zeszkloną cebulkę, cukier i przyprawy, a pod koniec gotowania zagęściłam zasmażką. Pykało to sobie aż do miękkości, czyli około godzinę.
kotlety z jajec i pyszne dodatki
Odkopałam się spod sterty ‚kserówek’, zakończyłam sesyjkę i tym samym zaczęłam znowu gotować i zajmować się innymi równie pożytecznymi sprawami:) Przez ostatni tydzień żywiła Gregora przemiła Pani o wybitnie długich paznokciach, z jadłodajni ‚Mała Chatka’;) Ale teraz już wszystko wróci do normy!
Obiecuję, zwłaszcza, że sama się nie oprę, wrócić jeszcze do zakopiańskich smakołyków, których dane mi było pokosztować podczas naszej niedawnej mini-wycieczki na Podhale. Ale dziś coś z moich garnków. Kotlety z jajka – ponoć nasz, polski wynalazek – i inne pyszności:)
Skład kotletów:
– 4 jaja ugotowane na twardo
– jedno surowe jajo
– 3 małe ugotowane ziemniaki
– poszatkowana i podsmażona cebulka
– poszatkowana natka pietruszki
– 2 łyżki mąki
– bułka tarta do obtoczenia
– przyprawy (u mnie sól ziołowa, pieprz cytrynowy i czerowny, sproszkowana trawa cytrynowa, suszony majeranek, ‚przyprawa do ziemniaków’)
Ugotowane i obrane jaja oraz ziemniaki należy rozgnieść (np. przy pomocy praski do ziemniaków lub nawet widelca) na masę. Dodać surowe jajko, cebulkę, natkę, mąkę i przyprawy a następnie formować ‚zgrabne’ kotleciki i panierować je w bułce tartej. Na koniec wystarczy usmażyć te aromatyczne ‚placuszki’ w niewielkiej ilości oleju rzepakowego.
Jajeczne kotleciki wystąpiły wespół z krążkami cebulowymi w panierce, pieczonymi ziemniaczkami (oprószonymi moją ‚diabelską przyprawą’ z Czech) i nieodłącznym sosem jogurtowo-czosnkowym. A ta piękna purpura, to suszony burak z winegretem:)
I WSZYSTKIEGO URODZINOWEGO i IMIENINOWEGO dla mojego Brata Antka z okazji urodzin i imienin:) Biedak, obchodzi dwa święta w jeden dzień;)
królewskie piwo w Warszawie
Dziś będę polecać i reklamować przewspaniały warszawski lokal – restaurację i browar – BrowArmia Królewska. Spędziliśmy tam miłe chwile przy wspominanych już wcześniej kartaczach oraz wybornym piwie:) Z warzonych w podziemiach lokalu paru rodzajów złotego trunku, skosztowaliśmy dwa: pszeniczne i pils.
PSZENICZNE, górna fermentacja, 11,7% wag. ekstraktu, ok. 4,8% obj. alkoholu
Specjalne piwo górnej fermentacji prowadzonej klasycznie w otwartych kadziach fermentacyjnych, warzone z bawarskiego słodu pszenicznego, pilzneńskiego słodu jęczmiennego i polskiego chmielu aromatycznego „Lubelski”. Bogate w białka zbóż, drożdże, wit. B. Bardziej niż przeciętnie nasycone dwutlenkiem węgla, bardziej też orzeźwiające i uznawane jako najskuteczniej gaszące pragnienie spośród wszystkich piw.
PILS, dolna fermentacja, 11,7% wag. ekstraktu, ok. 5,0% obj. alkoholu
Piwo świeże, niefiltrowane, niepasteryzowane, nie poddawane żadnym zabiegom mającym na celu wydłużenie czasu przydatności do spożycia. Naturalnie bogate w białka i garbniki (tak zresztą jak i wszystkie piwa Browarmii). Piwo dolnej fermentacji (lager), dłużej niż inne fermentowane w niskich temperaturach. Warzone na słodzie pilzneńskim z niewielkim dodatkiem karmelowego CaraPils. Mocno chmielone polskim chmielem: goryczkową „Marynka” oraz aromatycznym „Lubelskim”.
informacje zaczerpnięte z oficjalnej strony browaru