Archive for Grudzień, 2014

zimowe pierniki

piern3

Jestem tak monotematyczna, że mnie samej nie chce się tego dłużej słuchać, ale co zrobić, jeśli z faktami nie da się dyskutować? Nawał pracy, podobnie jak w tym okresie w ubiegłym roku, spowodował, że prawie nie zauważyłam, że już nastał grudzień i ten cudowny, ukochany czas oczekiwania na Święta. Pierniki, pierniczki i dania przygotowane z ich wykorzystaniem, które przygotowałam na zlecenie magazynu KUCHNIA, będą chyba jedynymi, które pachniały w mojej kuchni w tym roku. Nie łudzę się, że zdążę z kolejną porcją, ale na szczęście zostało mi trochę tych gwiazdek, wiec z pewnością spotkają swoje przeznaczenie zawisnąwszy na choince. W cichości serca, ale także głośno stukając w klawiaturę, marzę, że będzie mi dane w tym roku zakosztować tej świątecznej magii, która ostatnio w ferworze pracy jakoś przeszła niezauważona. Śniegu w Krakowie jak na lekarstwo, co i tak jest wyolbrzymieniem z mojej strony, ale uzbrajam się w niezłomną wiarę, że sypnie na samo Boże Narodzenie. Potem, jak dla mnie może stopnieć. Pod tę wiarę podpięłabym jeszcze nadzieję, że ulepię uszka, pierogi i knysze. Nie lubię się niepotrzebnie wpędzać w nerwówkę, ale nie da się ukryć, że nieulepieniem dałabym sama sobie dość sążnistego plaszczaka w policzek. Co roku to robię, to moja dola i przyrzekam uroczyście, że wyrzeknę się prezentu spod choinki jeśli tym razem nie uciągnę!

Ostatnie miesiące upłynęły mi pod znakiem deadline’ów i walki z czasem. Obfitowały w stres i ciśnienie, ale również w radość i satysfakcję, że zdążyłam. Ale bardziej, że nie zemdlałam ani razu z nerwów i nie wyrzuciłam w spektakularnym akcie desperacji komputera przez okno;) Nie tylko na gruncie zawodowym, ale i prywatnym dużo się działo i dużo zrozumiałam. Głupio to mówić mając tyle lat, ale mam wrażenie, jakbym w pewnych aspektach (ale tylko tych koniecznych;)), jakkolwiek to brzmi, dojrzała (brrr!), co w rezultacie poczytuję za osobisty sukces:P

Jednym z powodów mojego wytężonego wysiłku była praca nad ilustracjami do książki zwyciężczyni ostatniej edycji programu MasterChef, Dominiki Wójciak (oto książka: klik). Presja czasu była tak ogromna, że obie harowałyśmy w pocie czoła od świtu do zmierzchu, ale mimo napięcia i zdejmującej nas co chwila trwogi, bawiłyśmy się tak przednio, że po skończonej robocie trudno nam się było rozstać;) Nie potrafiłam też nie popadać w zachwyt nad kolejnymi potrawami, które po skończonych zdjęciach przyszło mi kosztować. Stwierdziłam, że chociażbym myślała sto lat, na niektóre zaskakująco pyszne połączenia smakowe i tak bym nie wpadła! Dominika ma ogromną wyobraźnię kulinarną i cieszę się, że dzięki książce może zaprezentować ją szerszemu gronu:) Co do samych fotografii, to oczywiście musiałyśmy się poddać wymogom wydawnictwa i właścicielowi marki MasterChef, ale i tak wiele udało nam się wynegocjować, by jednak zdjęcia mogły bardziej oddawać charakter kuchni Dominiki i posiadać znamiona mojego stylu:) Mam nadzieję, że niebawem będę mogła powiedzieć coś więcej o tej publikacji i zaprezentować chociaż parę zdjęć:)

A tymczasem zapraszam na trochę zimowych i piernikowych zdjęć:) Przepisy oczywiście w magazynie Kuchnia.

piern4 piern1 piern5 piern6 piern2

Reklama