miso-phở ramen

ramen

Ramen, ramyun i wszelkie wariacje tej płynnej eksplozji smaków znajdują się na pewno w moim top 5 ulubionego jedzenia ever. Przeszłam wszystkie krakowskie ramenowe lokale, żeby pokosztować i zawsze jak przechodzę koło któregoś, to chociażbym nie wiem jak się spieszyła, muszę wstąpić na szybką zupę noodlową. Generalnie kocham zupy, zwłaszcza na bazie bulionu i żeby były ostre. Ramen spełnia wszystkie te założenia, a w dodatku ma pyszny makaron i tyle różnych aromatów, że nigdy, przenigdy nie mam dość! A i z wariantami można poszaleć, zwłaszcza kiedy robi się w domu. Z ortodoksyjną wersją ma to niewiele wspólnego, ale ja kieruję się głównie własnym smakiem – w końcu to ja to będę konsumować;)

Odkąd w sklepie z azjatycką żywnością nabyłam pastę phở, wszystkie moje rameny to tak po prawdzie miks miso i phở. Pokochałam tę pastę miłością żywą i gorejącą, a jej bogaty, anyżowy smak jest głęboko uzależniający. W jej skład wchodzi rzeczony anyż, cebula, czosnek, chili, kumin, imbir, cynamon, szalotka i olej sojowy. Jak dla mnie, lepiej być nie może!

Dziś, złożona chorobą, zrobiłam wersję najprostszą, bo na więcej kreatywności nie pozwoliła gorączka i noga z alergią (chociaż na dobrą sprawę nogą się nie gotuje;)). Podaję więc mój przepis, chociaż niczego nowego nim nie odkrywam.

Ramen (miso-phở)

400 ml bulionu krewetkowego
(zawsze go róbcie z pancerzy po zjedzonych krewetkach i zamrażajcie, jest boski!)
2 łyżki jasnej pasty miso (shiromiso 白味噌)
1 łyżka pasty phở
1/2 pęczka szczypiorku
1 łyżka wodorostów wakame
1/2 łyżki pasty tamaryndowej
1 łyżka sosu sojowego
1 łyżka sosu rybnego
błyskawiczny makaron ramen

Podgrzewam bulion. Doprawiam sosem sojowym, rybnym, pastą z tamaryndową i pastą phở.
Wrzucam makaron, glony i szczypiorek i gotuję przez 5 minut.
Na sam koniec, kiedy już wyłączę zupę, dodaję pastę miso i dokładnie ją rozcieram.
Zwykle nie obejdę się bez krewetek, albo chociaż jajka na miękko, ale tym razem musiałam się obejść, gdyż i jedno i drugie wyszło;)

Dodaj komentarz