gigantyczne pielmieni z ośmiornicą

ośmiornica1

Ostatnie 10 miesięcy spędził w Polsce mój przyjaciel, tajwański Brazylijczyk – Wu. Dzielimy tę samą pasję – gotowanie i podążanie gdzie bądź za dobrym jedzeniem. Mama Wu jest restauratorką, więc pomimo że on sam kończy doktorat z zakresu metalurgii, kuchnię ma w genach i zdaje się, to jest jego powołanie (czekajcie na naszego food trucka! 😛 ). Teraz, po powrocie do Brazylii, otworzył sushi bar, dla którego miałam dziką przyjemność przygotowywać zdjęcia (a potem zajadać te pyszności, bo Wu to mistrz!) – relacja wkrótce 🙂

Przez te 10 miesięcy, gotowaliśmy więc jak szaleni, odwiedzaliśmy sklepy, targi, miejsca i kraje szukając produktów, przypraw i przepisów. Eksplorowaliśmy zaciekle cały Kraków pod względem kulinarnym, zwłaszcza street foodowym, żeby i tak lądować na jego ukochanym tatarze (jakkolwiek to brzmi ;)), w lokalu „za 8 zł” 😀

Wu nauczył mnie wszystkiego, co sam wie na temat sushi (robiliśmy co najmniej raz na tydzień. O, wspaniałe czasy!) i bbq, które jest w Brazylii wyniesione do rangi sztuki. Jadłam więc ze smakiem, nawet to o co bym siebie nie podejrzewała: kurze serca z czerwonym octem i szałwią, słodkie kości szpikowe i ryby wraz z ościami. Nic nie może się zmarnować!

Wu studiował kuchnię polską. Pokochał żurek do tego stopnia, że w szczytowym momencie kisił po 3 butelki tygodniowo. Masowo produkował ogórki małosolne i lepił ze mną pierogi.

Jednak naszą główną aktywnością było sushi. Wiedząc, że wraca do Brazylii, musiałam się nacieszyć jego mistrzowskimi wyrobami do wiwatu. Jejuniu, ileż mieliśmy radości ze wspólnego gotowania! Czekam już jak na szpilkach, aż znów odwiedzi mnie w listopadzie i wkroczy do mojej kuchni!

Ten długi wstęp był po to, aby wyjaśnić nieco moją nieobecność i poświadczyć, że absolutnie nie rzuciłam gotowania – wręcz przeciwnie, ale także dlatego, by usprawiedliwić obecność ośmiornicy w pielmieniach. Podyktowana była ośmiornicą (a jakże!), która została samotna w garnku, po tym jak Wu wyjechał, nie zdążywszy przerobić jej na sashimi. Nic innego, jak zrządzenie losu sprawiło, że miałam akurat w planach wypróbowanie pierogowego ciasta na bazie mąki kokosowej. No i bum! Połączenie szalone, ale godne naszych wcześniejszych eksperymentów. Ośmiornica nie pójdzie więc na niechybne stracenie, a co więcej – nie będzie zjedzona, ot tak, bez pomysłu, a przerobiona na fuzję Wschodu z jeszcze dalszym Wschodem – pielmieni na orientalną nutę!

ośmiornica2

Podane wyżej składniki, to mój farsz. Ośmiornica dusiła się godzinę pod przykryciem i w niewielkiej ilości wody z dodatkiem czosnku, skórki z limonki, anyżu, cynamonu, kuminu i szczypty soli himalajskiej.
Gotową i ostudzoną pokroiłam drobno. Tak samo cebulę, pieczarki, czosnek, chili i szczypiorek. Przesmażyłam wszystko na niewielkiej ilości oleju kokosowego. Doprawiłam olejem sezamowym i sosami: rybnym i sojowym, dodając nieco wywaru z gotowania ośmiornicy. Farsz wystudziłam.

ciasto:

1 szklanka mąki kokosowej
1 szklanka mąki gryczanej
woda
sól
4 łyżki rozpuszczonego oleju kokosowego

Z tych składników, nie bez walki, zagniotłam ciasto. Nieco się kruszy, więc trzeba kontrolować ilość wody i oleju kokosowego. Gotowe ciasto odłożyłam na pół godziny w pod ściereczką. Po tym czasie wałkowałam cienko, wycinałam koła, a na każde koło nakładałam nieco farszu i zlepiałam jak duże uszka. Próbowałam również małe, ale ciasto nie jest tak sprężyste jak pszenne, a farsz dość wilgotny, co zdecydowanie nie ułatwia sprawy.
Pielmieni gotowałam w dużej ilości osolonej wody, około 5 minut.
Podałam skropione olejem sezamowym, posypane posiekanym chili i natką kolendry z sosem sojowym do zamaczania.

ośmiornica3

2 Komentarze

  1. margot

    Wspaniałe, tzn ciasto mi się podoba i kształt pierożków, ale mam pytanie odnośnie farszu co takie pierożki można by było zrobić w wersji wegańskiej /lub wegetariańskiej?

    25/08/2016 o 8:56 pm

Dodaj komentarz