hua jiao bing – tajwańskie bułeczki pieprzowe (胡椒餅)

Tegoroczna jesień wzięła mnie z zaskoczenia. Wziąwszy pod uwagę mój powolny tryb życia, trudno mówić o ferworze wyzwań, ale mimo wszystko, jak na moje standardy tak ostatnio się czuję. Nabyliśmy z Wu vana, czym już się chwaliłam, a w związku z niewładaniem przez Wu naszym ojczystym językiem, wszelkie formalności spadły na mnie. A ja mam do tego dwie lewe ręce, żeby nie powiedzieć nogi (zamiast rąk…) No to zwlekam się co rano i załatwiam ile fabryka dała. A to mechanik mi opowiada, że trzeba wymienić sworzeń, a to wdaję się w dyskusję o uszczelkach z panem z geometrii kół, przybijanie i odkręcanie tablic rejestracyjnych (jak również zdrapywanie pazurami tej rejestracyjnej naklejki na szybę) – to dla mnie chleb powszedni. Nie mówiąc o tym, że goniłam dodatkowo jak z piórem po urzędach, celem zalegalizowania pobytu Wu w Polsce jeszcze na trzy miesiące, bo działamy i trudno nam przestać 😉 Com się więc wysiedziała w biurowcach, to moje. No to gdzieś trzeba zadzwonić? Jakieś pismo wystosować? Gorąco polecam swoje usługi w razie powyższych 😀 Jak pomyślę co przyjdzie mi jeszcze wyczyniać, kiedy rozpoczniemy przeróbkę naszego wozu, żeby był zdatny sprzedawać jedzenie, to włos jeży mi się na głowie 😀 Tak bardzo chciałbym, żeby już wszystko było gotowe, żeby zotała tylko najprzyjemniejsza praca nad logo i identyfikacją wizualną, ale koncepcje ciągle się zmieniają, co i rusz świtają w głowie nowe rozwiązania. I chociaż mamy ciągle tyle do przemyślenia, nie ustajemy w kuchni! Gotujemy, testujemy, szperamy za przepisami i składnikami i próbujemy kontynuować pracę nad naszą książką. Mama Wu przywiozła z Tajwanu kolejną książkę kucharską, więc nie wiem, czy kiedyś ukończymy nasze „dzieło”, bo dania do przeeksperymentowania mnożą się w postępie geometrycznym 😀

Jeden z przepisów, który z pewnością znajdzie miejsce w książce (a może i w foodvanie), miałam przyjemność przedstawić czytelnikom rossmannowego miesięcznika Skarb. Są to rozgrzewające pieprzowe bułeczki, idealne na jesień i to nie tylko dla fanów ostrego, bo wbrew nazwie wcale nie są ostre – różne rodzaje pieprzu nadają jedynie wyjątkowego aromatu. W przepisie podstawowym używa się pieprzu czarnego i białego, ale bardzo popularny jest również dodatek pieprzu syczuańskiego, który, jeśli macie, dodajcie koniecznie, bo uczucie lekkiego mrowienia i znieczulenia języka jest nie do podrobienia :

Po szczegóły zapraszam do drukowanej lub internetowej wersji magazynu Skarb 🙂

http://www.rossmann.pl/skarb/e-wydanie,102017#

3 Komentarze

  1. Oka w rosole czyli KaFka gotuje

    Wyglądają obłędnie!

    28/09/2017 o 11:08 am

    • Strasznie się cieszę i polecam z całego serca 🙂

      10/10/2017 o 1:56 pm

  2. 🤗🤗🤗

    02/11/2017 o 1:04 pm

Dodaj komentarz