dary jesieni III, leczo
Nie ma jesieni bez gorącego, kolorowego leczo:) Narobiłam dużo, bo nawiedzili nas znajomi. Jedli, aż im się uszy trzęsły, z czego wnioskuję, że smakowało. Ale trudno, żeby ta potrawa nie była dobra, bo co może być lepszego od soczystych pomidorów, aromatycznej papryki i czosnkowej kiełbasy? (No ser może być lepszy, ale ja jestem uzależniona;))
Ja gotuję tradycyjne ‚polskie’ leczo, takie, jak każdej jesieni niejednokrotnie pojawiało się na stole w moim Rodzinnym Domu, ale w oryginalnym węgierskim lecsó mogą się znaleźć również jajka, słonina lub ryż.
Składniki (na spory gar):
– 1 kg kolorowej papryki
– papryczka chilli
– 0,5 kg pomidorów
– 0,5 kg cebuli
– 0,5 kg kiełbasy
– 5 (albo więcej;)) ząbków czosnku
– kostka bulionowa (lub sól), sproszkowane słodka i ostra papryka, czerwony pieprz
– łyżka oleju (rzepakowego)
Z papryki usuwam gniazda nasienne i kroję ją w kostkę. Pomidory (ja nie ściągam skórki) i obraną cebulę również kroję w kostkę, natomiast kiełbasę w plasterki. Wszystko to wrzucam na rozgrzany olej i duszę pod przykryciem aż do miękkości warzyw. Pod koniec gotowania rozkruszam kostkę bulionową, dodaję przyprawy i zmiażdżony czosnek. Podaję zwykle z pieczywem:)
A papryki i pomidorów dogląda Pani Grzybkowa, jesienny upominek od Mamy:)