święta

tajwańskie zongzi 肉粽

Chińczycy i Tajwańczycy obchodzili przedwczoraj swoje Święto Smoczych Łodzi (端午节), więc na tę okazję przygotowałam dla TaoTao tradycyjnie jedzone w ten dzień pierożki z kleistego ryżu owinięte w liście bananowca – zongzi (肉粽). Są zupełnie niesamowite! Kleisty ryż po ugotowaniu rozpada się zupełnie tworząc swego rodzaju „ciasto”. Środek smakuje przyprawą 5 smaków, a całość przesiąknięta jest aromatem liści bananowca. Niestety, są głęboko uzależniające. Bezskutecznie próbowałam zakończyć na trzech…

Pierwszy raz przygotowywałam je z Wu, pod jego okiem. Od tamtej pory robiłam już kilkukrotnie. Nawet dla jego rodziców, rodowitych Tajwańczyków, w podzięce za użyczenie mi mieszkania na miesiąc 😀

Przygotowanie tej specyficznej sakiewki w kształcie piramidki wymaga nieco wprawy i lubi się to rozłazić, ale sznurek i trochę wprawy załatwia sprawę. Zróbcie koniecznie i pokochajcie je! A po przepis wpadajcie na fanpejdża TaoTao!

Reklama

bulion z kaczki z makaronem udon

udon2

Chiński Nowy Rok, a ja świętuję japońskim udonem… no w końcu makaron wywodzi się z Chin, c’nie? 😉

Chyba nie ma sensu, żebym kolejny raz rozpisywała się nad tym jak niesamowicie kocham zupy noodlowe. A kocham jak stąd do Azji! Jak się dobrze przyjrzeć, to podstawa mojej diety. Zmieniają się oczywiście rodzaje makaronu, bulionu i dodatki. Żeby nie było nudy. Chociaż nuda, to chyba ostatnie słowo, jakie przychodzi mi do głowy myśląc o pysznym rosole. To nie ma prawa się znudzić.

bulion z kaczki z makaronem udon

porcja rosołowa z kaczki
1 marchew
1 por
1 pietruszka
1 kawałek kory cynamonu
2 gwiazdki anyżu
4 strączki kardamonu
4 ząbki czosnku
2 grzyby shiitake
4 cm imbiru
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżeczka chińskiej mieszanki 5 smaków
1/2 łyżeczki płatków chili
sól himalajska

makaron udon

jajko ugotowane na półtwardo
kiełki fasoli mung
1 płat nori
kolendra
szczypiorek
sezam

Kaczkę wkładamy do dużego garnka. Dodajemy warzywa pokrojone na spore kawałki, imbir pokrojony w plastry, czosnek oraz przyprawy, oprócz sosu sojowego.

Gotujemy na małym ogniu przez około 3 godziny, aż wywar stanie się bardzo esencjonalny, usuwając szumy. Przecedzamy i doprawiamy sosem sojowym.

Oddzielamy mięso z kaczki od kości, rwiemy na kawałki wzdłuż włókien.

Przygotowujemy udon według opisu na opakowaniu. Wkładamy do miseczek. Wkłądamy również mięso. Zalewamy bulionem. Dodajemy połówkę jajka, posiekany szczypiorek, listki kolendry, kiełki, pokrojony na małe kwadraty płat nori, pokrojoną marchew i grzyby shiitake. Posypujemy podprażonym sezamem.

udon1


migawki

kr2

Czasu chronicznie brak, blog cierpi. Cóż począć, jak to mówią, taka karma. A karma całkiem smaczna:) Dużo pyszności miałam okazję ostatnio przygotowywać i smakować, więc narzekać nie mam zamiaru.

Mimo napiętego grafiku, wyłuskałam parę godzin, by tradycyjnie przygotować z Oćcem pieczarkowe knysze z czarnuszką i mocno alkoholowy kajmak w waflach, a potem odbyć równie tradycyjny pochód po krakowskich kościołach celem pochylenia głowy przed Grobami Pańskimi. Bez tego nie ma Wielkanocy:) Miałam wielkie nadzieje na malownicze popozowanie na rynku w nowej rock’n’rollowej skórzanej kurteczce wśród świątecznych straganów, ale mżawka i dujący nieprzyjemnie wiatr skutecznie odwiodły mnie od tego pomysłu. Z koszyka nawet mi bukszpan i serwetkę wywiało, więc myślę, że jestem w pełni usprawiedliwiona;)

A dziś parę instagramowych migawek:)
kr1 alle knysze kr3


wszystkiego świątecznego!

święta2013

Udało mi się na moment zasiąść do komputera, w przerwie między mieszaniem zupy grzybowej, a przewracaniem smażącej się ryby na drugą stronę, żeby oficjalnie złożyć najlepsze życzenia WSZYSTKIEGO ŚWIĄTECZNEGO dla moich Czytelników, co niniejszym czynię:)

A powyżej moja tradycyjna zupa grzybowa przygotowana dla Miasta Kobiet.


styczniowa ‚KUCHNIA’ i świąteczne życzenia

kuchn1
Od paru dni można już nabyć nowy numer Magazynu Kuchnia. Czeka tam oczywiście masa przepisów i zdjęć, a między innymi cztery dania sfotografowane przeze mnie. Dania bardzo miłe, bo związane z wspomnieniami Redakcji wywołanymi nadchodzącym (dość powoli;)) Dniem Babci. Sesja była wyjątkowo ekspresowa, ale, o dziwo, obyła się bez niespodzianek, chociaż dla szczerości muszę przyznać, że zmierzenie się z nereczką cielęcą było dla mnie poważnym wyzwaniem, oj poważnym! Ale uspokajam, do reszty przpisów nie trzeba być człowiekiem o mocnych nerwach;) A i rolada z ową nereczką znalazła ostatecznie we mnie wielbiciela, więc bardzo zachęcam Was do sięgnięcia po nową KUCHNIĘ i wypróbowania przepisów, bo warto!

Już zaraz wigilia i Święta, więc pewnie każdy z Was będzie miał wreszcie chwilę, żeby odpocząć, czego serdecznie Wam życzę. No i oczywiście, tradycyjnie: wszystkiego świątecznego:)

kuchn3 kuchn4 kuchn2


pierogi z cebulą i makiem

cebula1

Ostatnie pierogi to te, które z całej serii dla Magazynu Spring Plate chyba najbardziej mi smakowały. Do przygotowania takiego farszu zainspirowały mnie tradycyjne lubelskie cebularze. Kto lubi cebulę i mak, ten nie będzie miał im nic do zarzucenia:) Na naszym stole w te Święta również wylądują, bo ja akurat jestem z tych, którzy nie mają im nic absolutnie do zarzucenia!

Ciasto na pierogi (około 90 sztuk)

1 kg mąki pszennej
2 łyżki oleju roślinnego
łyżeczka soli
ciepła woda – około półtorej szklanki, ale raczej należy jej ilość dozować „na wyczucie”

Z mąki usypujemy kopczyk, dosypujemy sól. W kopcu robimy wgłębienie, w które wlewamy olej oraz stopniowo wodę. Zagniatamy elastyczne ciasto regulując ilość wody i mąki. Wyrabiamy około 10 minut, aż będzie zupełnie gładkie. Gotowe ciasto przechowujemy owinięte szczelnie ściereczką.

Ciasto cienko rozwałkowujemy na posypanej mąką stolnicy i za pomocą kieliszka wykrawamy z niego koła, w których będziemy zamykali farsz (po około łyżce), składając je na pół i zawijając dokładnie brzegi. Gotowe pierogi gotujemy w dużej ilości osolonego wrzątku. W zależności od rodzaju farszu przez 3-6 minut od momentu wypłynięcia na powierzchnię.

Świąteczne pierogi możemy podać z kwaśną śmietaną, podsmażoną na złoto cebulą, boczkiem lub skwarkami.

Farsz cebulowo-makowy

5-6 cebul
pół szklanki maku
1 łyżeczka octu balsamicznego
bułka tarta do zagęszczenia
2 łyżki cukru
sól, czarny pieprz, tymianek
olej do smażenia

Cebule kroimy w piórka i wrzucamy na rozgrzany olej. Doprawiamy solą, pieprzem, tymiankiem, cukrem i octem balsamicznym. Dorzucamy mak i dusimy, aż płyny się zredukują, a farsz się zagęści. Jeśli nadal jest zbyt luźny, możemy dosypać nieco bułki tartej. Po przestygnięciu farsz gotowy jest do napełniania nim pierogów.

cebula2


pierogi z żurawiną i serem camembert

żurawina3

Dziś kolejna pierogowa odsłona z serii dla Magazynu Spring Plate. Tym razem żurawina i ser pleśniowy. Ogromnie lubię to połączenie, a zamknięte w cieście również mnie nie zawiodło. Chociaż były to pierogi eksperymentalne, to pojawią się również na wigilijnym stole.

Rano wraz z Gregorem ubraliśmy choinkę. Małą i pachnącą. Lubię co roku mieć „choinkowy temat przewodni” i tym razem jest to klimat przaśny i ludowy. Czerwień i złoto, kokardki i ozdoby ze słomy, juta i drewniana skrzynia. O takiej choince marzyłam w te Święta i tak, jest idealna:) Teraz oglądam komedię romantyczną i piję bezalkoholowy grog, ale to tylko krótka chwila odpoczynku od pracowej i wigilijnej gorączki. Już za moment trzeba będzie znów być zwartym i gotowym. Ale nie dziś wieczór:)

Ciasto na pierogi (około 90 sztuk)

1 kg mąki pszennej
2 łyżki oleju roślinnego
łyżeczka soli
ciepła woda – około półtorej szklanki, ale raczej należy jej ilość dozować „na wyczucie”

Z mąki usypujemy kopczyk, dosypujemy sól. W kopcu robimy wgłębienie, w które wlewamy olej oraz stopniowo wodę. Zagniatamy elastyczne ciasto regulując ilość wody i mąki. Wyrabiamy około 10 minut, aż będzie zupełnie gładkie. Gotowe ciasto przechowujemy owinięte szczelnie ściereczką.

Ciasto cienko rozwałkowujemy na posypanej mąką stolnicy i za pomocą kieliszka wykrawamy z niego koła, w których będziemy zamykali farsz (po około łyżce), składając je na pół i zawijając dokładnie brzegi. Gotowe pierogi gotujemy w dużej ilości osolonego wrzątku. W zależności od rodzaju farszu przez 3-6 minut od momentu wypłynięcia na powierzchnię.

Świąteczne pierogi możemy podać z kwaśną śmietaną, podsmażoną na złoto cebulą, boczkiem lub skwarkami.

Farsz z sera camembert i żurawiny

150 g sera camembert
szklanka żurawiny
sok z połowy limonki
4 łyżki cukru
sól, czarny pieprz

Żurawinę wrzucamy do rondla o grubym dnie, zasypujemy cukrem i dodajemy sok z limonki. Podgrzewamy, aż cukier się rozpuści, a żurawina puści nieco soku. Zmniejszamy ogień i redukujemy płyn – żurawina musi być dosyć gęsta (w razie potrzeby możemy zagęścić ją niewielką ilością skrobi ziemniaczanej rozpuszczonej w wodzie – utworzy nam się coś na kształt kisielu). Ser kroimy na drobne kawałki. Do każdego kółka z ciasta wkładamy po kawałku sera i po łyżeczce żurawiny.

żurawina1 żurawina2


pierogi z kapustą i grzybami

kapusta2

Dziś pojawił się nowy numer Magazynu Spring Plate w puchowej, świątecznej odsłonie. Kipi przepisami i zdjęciami pełnymi zimowego uroku wykonanymi przez super-zdolnych blogerów. Są też pomysły na dekoracje i upominki bożonarodzeniowe, jest coś do poczytania i dużo, dużo więcej. A najlepiej zajrzyjcie sami, bo magazyn wygląda wyjątkowo ładnie i „przytulnie”:)

Do tego wydania przygotowałam trzy rodzaje pierogów z bardziej lub mniej tradycyjnymi farszami, które mam nadzieję w najbliższych dniach opublikować również na blogu, wraz z dodatkowymi zdjęciami, które nie weszły do magazynu. Na pierwszy ogień idą pierogi bardzo standardowe, z nadzieniem z kapusty i grzybów, których nigdy nie może zabraknąć na naszej wigilii. W pełni zdaję sobie sprawę, że każdy przygotowuje je w swój własny sposób. Nawet mam poważne obawy przed podawaniem przepisu na ciasto, z którego korzystam, bo wiem, że każdy ma swój, ten jedyny i najlepszy. Pierogi, to jedno z tych dań, które robi się „po swojemu” i może tu kryje się nawet ich urok. Jeśli jednak Ktoś z Was miałby ochotę wypróbować takich „po mojemu”, to serdecznie zapraszam:)

W Krakowie natomiast śniegu ni hu hu, ale przynajmniej zimowe dekoracje w sklepach, jarmark świąteczny (byłam już z Bratem na „tradycyjnym kręconym ziemniaku”:)) i rozświetlony rynek przypominają, że Boże Narodzenie blisko:) Ostatnio wiele czasu spędziłam pracując przy zupełnie nie-świątecznych sesjach zdjęciowych, więc tym bardziej trudno mi wskoczyć w ten wyczekiwany i przecież TAK MAGICZNY świąteczny klimat! Dziś wreszcie wywiązałam się z wszelkich umów przewidzianych na ten rok, więc od jutra rozpoczynam wywlekanie ozdób choinkowych. A jak już kupimy z Gregorem drzewko i zacznie pachnieć, to nawet biały puch nie będzie konieczny, żeby poczuć atmosferę Bożego Narodzenia:)

Ciasto na pierogi (około 90 sztuk)

1 kg mąki pszennej
2 łyżki oleju roślinnego
łyżeczka soli
ciepła woda – około półtorej szklanki, ale raczej należy jej ilość dozować „na wyczucie”

Z mąki usypujemy kopczyk, dosypujemy sól. W kopcu robimy wgłębienie, w które wlewamy olej oraz stopniowo wodę. Zagniatamy elastyczne ciasto regulując ilość wody i mąki. Wyrabiamy około 10 minut, aż będzie zupełnie gładkie. Gotowe ciasto przechowujemy owinięte szczelnie ściereczką.

Ciasto cienko rozwałkowujemy na posypanej mąką stolnicy i za pomocą kieliszka wykrawamy z niego koła, w których będziemy zamykali farsz (po około łyżce), składając je na pół i zawijając dokładnie brzegi. Gotowe pierogi gotujemy w dużej ilości osolonego wrzątku. W zależności od rodzaju farszu przez 3-6 minut od momentu wypłynięcia na powierzchnię.

Świąteczne pierogi możemy podać z kwaśną śmietaną, podsmażoną na złoto cebulą, boczkiem lub skwarkami.

Farsz z kapusty i grzybów

500 g kiszonej kapusty
30 g suszonych grzybów
2-3 cebule
sól, czarny pieprz
olej do smażenia

Grzyby namaczamy w wodzie zgodnie z opisem na opakowaniu. Odsączamy. Na patelni podsmażamy dokładnie odciśniętą, poszatkowaną kapustę, pokrojoną w piórka cebulę oraz drobno pokrojone grzyby. Doprawiamy i smażymy do momentu, kiedy odparuje jak najwięcej płynów, a masa stanie się gęsta. Kiedy przestygnie, nadaje się do faszerowania.

kapusta1


uszka 2013

uszka2013
Parę godzin ciężkiej pracy w pocie czoła, ale wraz z Babcią nalepiłyśmy masę uszek dla całej rodziny:) Zamrożone, czekają już na swój Wielki Dzień, a ja mam nadzieję, że mi się nie rozpadną w czasie gotowania! Co prawda jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło, ale co roku mam wrażenie, że to właśnie będzie ten pierwszy raz. Ale może nie;)


świąteczne babeczki z żurawiną

świąteczne babeczki1
W tym roku wigilia u mnie (tzn. u mnie i Gregora). Już nie po raz pierwszy, więc stresu nie ma. Chrzest bojowy przeszłam 4 lata temu, kiedy pierwszy raz podejmowałam Rodzinę na tej wyjątkowej wieczerzy. W noc poprzedzającą spotkanie robiłam jeszcze ostatnie pranie, piekłam placek i kończyłam gotować barszcz, kiedy awaria instalacji elektrycznej wzięła mnie z zaskoczenia (wszystkie sprzęty naturalnie na prąd). Do rana zostałam bez prądu, z plackiem na wpół upieczonym i z rozmrożonymi uszkami… Ale zachowałam zimną krew – przy świeczkach dekorowałam mieszkanie i wreszcie się wyspałam. Takie przeciwności losu nie są w stanie wyprowadzić mnie z równowagi, ale liczę, że w tym roku nie zostanie mi zaserwowana powtórka z rozrywki.

Oprócz planów, jeszcze niczego nie przygotowałam. Nie miałam czasu. W sobotę udało mi się zdemontować moje mikro-studio mieszkaniowe po zakończonej dużej sesji z udziałem dżemów i nawet trochę posprzątać. Uwielbiam te sesje, ale trzeba przyznać, że w ich czasie wszystko wokół wygląda jak pobojowisko, a przez pokój trzeba przemieszczać się slalomem. W czwartek lepię z Babcią pierogi – już się umówiłyśmy, a reszta w swoim czasie. Tak sobie mówię.

Po „dżemowych zdjęciach” zostało mi nieco kruchych babeczek. Dorobiłam do nich najzwyklejszą budyniową masę z dodatkiem likieru jajecznego i żurawiny. Oprócz pomarańczy i mandarynki, to ona najbardziej kojarzy mi się ze Świętami. Głównie przez kolor. Czarny, czerwony i biały, to jedno z moich ulubionych połączeń. Nie tylko na zdjęciach, ale też w garderobie. Święta też często robię w tych barwach. Chociaż ubiegłoroczne niebiesko-fuksjowe też zawróciły mi mocno w głowie;)

świąteczne babeczki2 świąteczne babeczki3


lipec w Stróży

Str5

Pod koniec lipca zacni moi Rodziciele w stróżańskich włościach wyprawili urodziny. Dla mnie i mego Brata. A urodziny były o tyle znaczące, że moje trzydzieste, a Brata osiemnaste. Cóż zrobić, lata lecą. A tak dokładnie pamiętam, kiedy w gorącą, lipcową noc Roku Pańskiego 1995 odwoziliśmy Matczysko na porodówkę. Wtedy wszystko się zmieniło. Do tego stopnia, że teraz dzielę czas na „przed Antkiem” i „po Antku”. Zyskałam wtedy nie tylko Brata, ale i najlepszego Przyjaciela.

Był wrzesień 1996, kiedy Rodzice kupili pierwszą kamerę. Z roku na rok z coraz większą nostalgią oglądam nagrania z tamtych czasów, kiedy mój Brat był małym dzieckiem. I ja wtedy byłam przecież pacholęciem! Te wszystkie Boże Narodzenia w latach dziewięćdziesiątych, kiedy żyło się zupełnie inaczej, nasze dzikie zabawy, które po niewątpliwych walorach edukacyjnych, do których zawsze miałam słabość, kończyły się zwykle turlikaniem się po podłodze… Ja, w moich ulubionych sztruksowych spodniach, z gitarą wyjąca przeboje The Kelly Family ( ❤ ), wakacje nad Bałtykiem, spotaknia rodzinne, spacery po Krakowie, występy kapeli mojego Dziadka i Ojca oraz pierwsze kroki na scenie mojego i moich kuzynek ówczesnego bandu… To wszysto są już wspomnienia, ale jakie cenne!

A w Stróży zjedliśmy pyszne wypieki przywiezione przez czcigodnych Gości, tradycyjne grillowane kiełbaski i wyoborny żurek, a rodzinka odśpiewała dla nas gromkie „Sto lat”. Odkryte też zostały dwa talenty fotograficzne! Zdjęcia, które dziś prezentuję wykonały w większości moje Kuzynki – dziesięcioletnia Tosia i piętnastoletnia Julia:)

str9 str10

Str6 str7 str4 Str3 Str2 Str1

str8


jemynapolu

jemynapolu1

Na Małym Rynku w Krakowie kończy się dziś trwający od czwartku targ Jemynapolu. Pośród dźwięków muzyki można tu było pokosztować oraz nabyć przysmaki z różnych stron świata (Litwy, Bułgarii, Węgier, Italii, Meksyku…), wypić kwas chlebowy, cydr lub regionalne piwo i porozmawiać z wystawcami. Ja, jak zwykle, nie oparłam się wybornym litewskim wędlinom, pikantnej węgierskiej kiełbasie, włoskim serom i łotewskiemu kwasowi chlebowemu.

A nieopodal, na Rynku Głównym, kolejne atrakcje: kiermasz z okazji przystąpienia Chorwacji do Unii Europejskiej i kolejna dawka regionalnych wyrobów:)

jemynapolu2 jemynapolu3 jemynapolu4 jemynapolu5 jemynapolu6 jemynapolu7 jemynapolu9 jemynapolu8


Poznań 2013

Poznań4

Z okazji majówki wybrałam się wraz z moją kochaną i niezawodną ekipą pod postacią Męża i Brata zwiedzać Poznań. Plan ten już od dłuższego czasu krystalizował się w naszych głowach, a wolne majowe dni miały przypieczętować naszą decyzję.

Wyjazd przebiegał w sposób wyborny! Dni upływały nam na włóczeniu się po mieście, nawiedzaniu poznańskich świątyń i muzeów (jako żeśmy wszyscy muzykami, nie lada gratką było dla nas Muzeum Instrumentów Muzycznych, w którym przetrawiliśmy w zachwycie długie godziny:)), wieczorny czas przepędzaliśmy natomiast w barowych piwnicach, jak ja to lubię określać, „chlejąc browary i uprawiając hazard”;)

Mieliśmy też wielką przyjemność uczestniczyć w uroczystych obchodach rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, odbywających się na Rynku poznańskim. I, co chyba najważniejsze, radowaliśmy się widokiem trykających się koziołków – po to w końcu tam pojechaliśmy:)

Poznań1

Poznań2

Poznań3


resztkowe kaszotto

resztkowe kaszotto1

W Krakowie znowu mamy śnieżycę. W takie dni błogosławię poświąteczne resztki. Dzięki ich uprzejmości bez moczenia sobie kożucha ni trzewików mogę ugotować coś, co przy odrobinie szczęścia i przypraw może okazać się całkiem znośną strawą, tym przyjemniejszą, że można ją jeść będąc przytulonym do gorącego kaloryfera.

Do mojego resztkowego kaszotto wykorzystałam kaszę perłową ugotowaną w bulionie warzywnym, cebulę, parę ugotowanych dnia poprzedniego zimniaków (ze skórką), czerwoną paprykę, cukinię i kawałki boczku oraz święconkowej kiełbaski. Dużo pieprzu i dużo curry i już można oddać się przyjemności spożywania:)

Ps. Strzeżcie się zimowego yeti;)

Yeti

yeti2


zupa z zielonego groszku

groszkowa2

Przez cały, podkreślam – cały, tydzień jedliśmy z G. żurek. Z różnych powodów, ale naprawdę cały tydzień. Jutro i pojutrze zjemy go również w gronie rodzinnym, jak nakazuje tradycja… Dlatego dziś, żeby chociaż na chwilę odetchnąć przygotowałam postną zupę z zielonego groszku. Bardzo ją lubię, bo zawiera czosnek i cebulę, a to zwykle mi wystarcza.

Upiekłam dziś również z Rodzicielem odpowiednią porcję naszych knyszy z nadzieniem grzybowym posypanych kminkiem i czarnuszką, wydrapałam jedno jajko i pomagałam przy produkcji kajmaku zaprawionego spirytem. Mam bazie, mam bukszpan i mam mazurek. Jestem w pełnej gotowości do Świąt:)

groszkowa3

groszkowa1


Obrazek

dzisiaj wilija!

wilija


pierniczkowe wesołych Świąt:)

Boże1

W tym roku mam pierniczki zdobyczne, ale cieszą mnie jak mój własny wyrób, bo dostałam je od miłej mi osoby:)

Jutro jeszcze z Oćcem lepię knysze z kruchego ciasta z nadzieniem grzybowym, ubieram choinkę i basta! Zostaną spotkania z Rodziną, które tak bardzo lubię, pałaszowanie świątecznych przysmaków i dużo muzyki. Marzy mi się jeszcze śnieg skrzypiący pod butami w drodze na pasterkę i skrzące się pośród nocy Planty.

I sobie i moim zacnym Czytelnikom życzę wesołych Świąt!:)

Boże3

Boże2


uszka 2012 (to nie ich ilość;))

uszka

Moje tegoroczne świąteczne plany kulinarne ograniczą się chyba tylko do ulepionych wczoraj 250 postnych uszek z grzybami i 150 pierogów z kapustą. Chociaż w sercu tli się jeszcze nadzieja, że w przypływie ducha Świąt i przedświątecznej adrenaliny rzucę się w kierunku foremek, zagniotę ciasto i upiekę pierniczki. Ale nawet sobie tego nie obiecuję. Staram się usilnie, wśród ogromu pracy, jaki mnie właśnie teraz doścignął, nie utracić tej cudownej atmosfery oczekiwania na Święta.

A od Gregora dostałam już prezent: półeczkę na moje wszelkie fotograficzne eksponaty:) Już wszystko na niej rozlokowałam i z lubością przyglądam się moim starociom ułożonym w rządku obok siebie.

Jeszcze tylko przyjdzie zrobić parę choinkowych ozdób, udekorować dom i zapakować prezenty.

A dziś fotorelacja z mojego lepienia, ale nie ośmielę się podać przepisu, bo wiem, że każdy ma swój. Sprawdzony i najlepszy. No to smacznych uszek wszystkim:)

uszka1

uszka3

uszka2


coraz bliżej Święta ;)

swiątecznosc

Śnieg właśnie w Krakowie stopniał, ale nie wpłynęło to na obniżenie przedświątecznej atmosfery. Już wypucowałam mieszkanie, chociaż zawsze zabieram się za to, delikatnie mówiąc, opieszale. Ale wreszcie zrobiło się miejsce na choinkę. Wydarłam z pawlacza świąteczne ozdoby. Jeszcze tydzień poleżą, ale mnie milej się czeka na te Święta, kiedy dekoracje są już na podorędziu.

Na jarmarku świątecznym wypiłam grzane wino i zjadłam smażonego ‚kręconego ziemniaka’, z Bratem i Gregorem, więc tradycji uczyniliśmy zadość. Wolałabym, by spadały na nas grube płaty śniegu, ale ten, który delikatnie prószył też sprzyjał klimatowi.

Jutro z Babcią i Mateńką (która Święta spędzi z nogą w gipsie…) będziemy lepić wigilijne uszka i pierogi z kapustą. Z Oćcem i Bratem jestem umówiona na klejenie postnych knyszy i robienie andrutowego kajmaku. Mam nadzieję, że pośród wszelkich obowiązków zdążę jeszcze upiec chociażby piernikowe ciasteczka!

Te przygotowania, to niesamowicie przyjemny czas, to nic, że tak bardzo naszpikowany obowiązkami. Życzę Wam, żeby to były słodkie obowiązki:)