resztkowe kaszotto
W Krakowie znowu mamy śnieżycę. W takie dni błogosławię poświąteczne resztki. Dzięki ich uprzejmości bez moczenia sobie kożucha ni trzewików mogę ugotować coś, co przy odrobinie szczęścia i przypraw może okazać się całkiem znośną strawą, tym przyjemniejszą, że można ją jeść będąc przytulonym do gorącego kaloryfera.
Do mojego resztkowego kaszotto wykorzystałam kaszę perłową ugotowaną w bulionie warzywnym, cebulę, parę ugotowanych dnia poprzedniego zimniaków (ze skórką), czerwoną paprykę, cukinię i kawałki boczku oraz święconkowej kiełbaski. Dużo pieprzu i dużo curry i już można oddać się przyjemności spożywania:)
Ps. Strzeżcie się zimowego yeti;)
Takiego Yeti nie lękam się wcale!! Kaszotto mnie przekonuje wszak za moim oknem aura podobna, niestety wciąż zmagać nam się trzeba z resztkami żuru, na kaszę przyjdzie czas.. całusy!!
03/04/2013 o 12:48 pm
Nie takie yeti groźne 🙂 A żuru wcale nie mam przesytu i bym nim absolutnie nie wzgardziła 🙂
Ściskam!
04/04/2013 o 12:31 am
Czy to śnieżne yeti, to to samo yeti z dużymi oczyma na fotce niżej? 🙂 Co do kaszotta… bardzo chętnie, bardzo proszę. 🙂
03/04/2013 o 12:52 pm
Owszem zarówno śniegowiec, jak i to z gałami, to ten sam stwór 🙂
A mistrzem kaszotta (zwłaszcza po ostatniej „Kuchni”), to Ty jesteś 🙂
04/04/2013 o 12:33 am
Kuchnia z odzysku – ta idea, to warta poparcia idea, a więc popieramy! Nie możemy się zdecydować czy nie możemy się napatrzeć na piękne kaszotto czy piękne yeti. Podziwiamy więc oba twory 🙂
Z wiosennymi pozdrowieniami,
Sandmanowie
03/04/2013 o 1:04 pm
Kaszotto zapewniem, że smaczniejsze niż yeti 🙂
Bardzo Wam dziękuję drodzy Sandmanowie za te pochlebstwa 🙂
04/04/2013 o 12:34 am
Ale macie czadowa zime :)) A tyyyyyle sniegu to ja nawet zima tu nie wiedzialam 🙂 Kaszotto wyglada pysznie. A zdjecia wspaniale. Pozachwycam sie jeszcze innymi 🙂
Pozdrawiam.
03/04/2013 o 8:57 pm
Wielkie dzięki 🙂
A zimę mamy prawdziwą, to racja 🙂 A Ty z jakiego bez-zimowego kraju piszesz?
Pozdrawiam 🙂
04/04/2013 o 10:28 am
Potrawy resztkowe potrafią uratować tyłek! Ja też dzisiaj siorbałam curry i patrzyłam z przerażeniem na śnieżycę, deszcz i zamarzających ludzi za oknem. Na szczęście ja nie musiałam wychodzić i dziękowałam w duchu tym, którzy wymyślili curry 🙂
04/04/2013 o 12:52 am
Zdecydowanie to rozumiem 🙂
04/04/2013 o 12:55 am
Świetny blog !
Zapraszam wszystkich, którzy chcą pozbyć się kilku kilogramów lub mają problemy ze zdrowiem :
http://resetujkomorki.blogspot.com/
POZDRAWIAM
04/04/2013 o 3:49 pm
Dzięki 🙂
05/04/2013 o 10:01 pm
Kto by pomyślał, że takie cuda 🙂
11/04/2013 o 2:48 pm
Dzięki 🙂
12/04/2013 o 8:30 pm