mrożony jogurt z wiśniami
W zimie lubię zimne desery. Jest to trochę osobliwe, wziąwszy pod uwagę moją słabą tolerancję temperaturową i całkiem uzasadnione podejrzenia o zmiennocieplność (najbardziej nie znoszę upału. Już chyba wolę chłód, ale też nie jakiś srogi…) No, ale do rzeczy, chociaż o ‚rzeczy’ też nie ma co nadto rozprawiać. Gęsty grecki jogurt ubiłam z kremówką, odrobiną soku z cytryny i cukrem pudrem. Jako dodatek smakowo-kolorystyczny wykorzystałam przepyszne i upajające (w dosłownym znaczeniu) wisienki pozostałe po letnim rzucie Oćcowej wiśniówki. W idealnych warunkach powinnam była parokrotnie przemieszać lub chociaż spulchnić jogurt widelcem w czasie mrożenia, ale zwykle rozpoczynam chłodzenie późnym wieczorem, by rano raczyć się mym przysmakiem. I nawet mam trochę słabość do tych niewielkich zamrożonych kryształków, których nie rozbiłam. A powierzchnia jogurtu przypomina szron na szybie:)
Przywiozłam od mamy wisienki, ale mrożone. Też się nadadzą 🙂
08/02/2013 o 2:01 pm
Pewnie, że się nadadzą 🙂
08/02/2013 o 2:03 pm
Piękne jak zawsze ;]
08/02/2013 o 2:49 pm
Bardzo dziękuję 🙂
08/02/2013 o 2:52 pm
mam czeresnie, wiec zaraz do roboty:)
pozdrawiam
11/02/2013 o 3:33 pm
Super 🙂
11/02/2013 o 9:59 pm