kryzysowe jadło
Panuje tu ostatnio zastój kulinarny, który spowodowany jest moją trwającą sesją i pisaniem pracy dyplomowej, z czego już się byłam spowiadałam niedawno. Niestety, siłą faktu, mało gotuję i ograniczam się tylko do potraw ze słoika, lub takich, których przygotowanie wymaga zmieszania kilku składników i ugotowania makaronu. Odmroziłam też fasolkę po bretońsku od Babci i maminy bigos. Ale na szczęście lubię takie proste jedzenie i absolutnie nie przeszkadza mi, że przez trzy dni pod rząd kuchnia wydaje tylko spaghetti z czosnkiem, szpinakiem lub pesto, albo ziemniaki zapiekane z cebulą i kiełbasą. Zalicza się to do jadła kryzysowego, bo powstaje na szybko, z zastanych składników, bez kombinowania i zastanawiania się. Wszystko, co jest, do gara i już za chwilę można się raczyć! Może nie, jak to mówią, „po pańsku”, ale mimo to smacznie:)
Efekty Twojej kryzysowej aktywności wskazują, że masz niebywały zmysł aranżacyjny… dania banalne trudno jest ładnie zaprezentować. Te powyżej zdają sie manifestować, że w prostocie siła! Na marginesie, współczuję egzaminów. Dobrze, że ja mam ten etap za sobą….
20/06/2012 o 2:09 pm
Wielkie dzięki za te słowa otuchy i tak miłą ocenę mojej, jak to raczyłaś pięknie ująć, „kryzysowej aktywności” 🙂
A co do egzaminów, to to chyba nigdy nie będzie za mną 😉 To są moje trzecie studia, ale nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa w kwestii szeroko pojętego „poszerzania horyzontów” 😉
20/06/2012 o 2:39 pm
Tym bardziej podziwiam i trzymam kciuki!
20/06/2012 o 10:20 pm
Dziękuję 🙂 🙂
20/06/2012 o 11:56 pm
A podziwiać nie ma czego! Ale mimo to, bardzo dziękuję 🙂
20/06/2012 o 11:58 pm
Niby kryzysowo, a wygląda tak apetycznie, że aż chce się zjeść to wszystko;)
20/06/2012 o 9:14 pm
Bardzo mi miło to czytać 🙂
20/06/2012 o 11:55 pm