sernik wiedeński
Przywieźliśmy ostatnio ze Stróży dobre kilka kilogramów sera białego. Nie wiem z jaką zawartością tłuszczu, ale grunt, że wiejski, naturalny i smaczny. Połowę sera przeznaczyłam na ruskie pierogi, a z reszty mój Rodziciel zażyczył sobie placek. Chciałam aby sernik nie był pracochłonny, bo akurat w momencie wejścia w posiadanie rzeczonego sera nie dysponowałam za specjalnie czasem. Z pomocą przyszedł mi przepis zaczerpnięty z bloga Moje Wypieki – zdecydowanie nie wymaga wiele zaangażowania, a efekt przewyższa wielokrotnie wkład pracy.
Mojego sera nawet nie mieliłam, jak nakazują wszystkie przepisy i przyzwoitość – nie posiadam odpowiedniego ku tej czynności osprzętu, dlatego uznałam, że siłą faktu, mogę poczuć się zwolniona z tego obowiązku. Sernik nie wyszedł idealnie gładki, ale właśnie taka jego forma nosi znamiona tej rustykalności, którą tak lubię w prostym jedzeniu. Smagły, spieczony wierzch, to również moja inwencja – tak wydaje mi się bardziej domowo:) Ale to już rzecz gustu:)
sernik wiedeński
(cytuję za autorką, ze swoimi drobnymi zmianami)
1 kg twarogu (powinien być półtłusty lub tłusty, dwukrotnie zmielony)
6 jajek
125 g masła
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 szklanka cukru
aromat waniliowy
kandyzowana skórka z pomarańczy i limonki, płatki migdałowe
Żółtka ubiłam z cukrem. Dodałam twaróg, masło, mąkę i aromat waniliowy. Z białek ubiłam pianę i delikatnie wmieszałam ją do masy serowej. Delikatnie dodałam również kandyzowaną skórkę pomarańczową i limonkową oraz płatki migdałowe.
Sernik piekłam w okrągłej tortownicy przez godzinę w piekarniku rozgrzanym do 170 st. C.
P.S. A na Rynku są już kramy:)
Skomentuj