zapiekanka pasterska lub galicyjska;)
Kiedyś taką jedliśmy w krakowskiej restauracji Chłopskie Jadło. Było to latem i mimo skwaru smakowała wyśmienicie, dlatego spodziewałam się, że jesienną porą jej walory smakowe cudownie się zwielokrotnią. I fakt, taka ciepła, jakby nie patrzeć, przyciężkawa, jednogarnkowa potrawa idealnie sprawdza się podczas chłodów, mgieł i słoty. Pokrojone w duże, nierówne kawałki warzywa i boczek nadają rustykalnego charakteru. Do tego koniecznie kufel spienionego piwa pszenicznego i już wszystko wygląda bardziej galicyjsko;)
Postanowiłam zrobić ją po swojemu.
Składniki (dla 2 osób):
– 4 średnie ziemniaki
– 2 cebule
– 2 jajka ugotowane na twardo
– 20 dkg pieczarek
– 4 (lub więcej;)) ząbki czosnku
– 10 dkg boczku
– łyżeczka oleju rzepakowego
– natka pietruszki
– przyprawy: sól, czarny pieprz, ostra papryka, czosnek niedźwiedzi, majeranek
Obrane ziemniaki ugotowałam i pokroiłam w grube plastry. Z pokrojonego w spore kawałki boczku wytopiłam tłuszcz i odsączyłam. Na teflonowej patelni o dużej średnicy, na łyżce oleju rzepakowego podsmażyłam pokrojoną w piórka cebulę i posiekany czosnek. Następnie dorzuciłam pokrojone pieczarki oraz plastry ziemniaków i boczek. Gdy potrawa ładnie się przyrumieniła dodałam przyprawy i posypałam pokrojonym w plastry jajkiem na twardo oraz natką pietruszki.
Brak słońca czy chociażby dostatecznie jasnego światła dziennego wybitnie kiepsko wpływa na jakość zdjęć… To jeden z niewielu aspektów jesieni, który nie napawa mnie radością…
Ładnie pachnie 😛
16/11/2010 o 6:33 pm
ano 🙂
16/11/2010 o 7:01 pm
pośliniłam się…
23/02/2011 o 12:46 am
😀 to prawdziwy komplement:)
23/02/2011 o 12:50 am